Zacznę od historii: kiedy nasza córka chodziła do żłobka, opiekunki tłumaczyły dzieciom, że nie mogą wyjść na spacer ze względu na smog. Nie dość, że przez cały okres jesienno-zimowy dzieci wyszły do ogrodu raptem kilka razy, to jeszcze wiele z nich wierzyło, że na zewnątrz naprawdę krąży groźny smok!
Jak pokazać dziecku, czym jest smog? Jak wyjaśnić dlaczego warto ograniczyć zakup zabawek, segregować śmieci i dbać o środowisko na inne sposoby? Jak wytłumaczyć dziecku trudne pojęcia dotyczące ekologii? W jakim wieku i od czego zacząć? Co może zrobić rodzic, aby zadbać o edukację ekologiczną dziecka, wypracować rodzinne eko nawyki i zawalczyć o lepszy świat dla naszych dzieci? Całkiem sporo! Można śmiało pokusić się o stwierdzenie, że w dużej mierze leży to w naszych rękach :)
Z tego artykułu dowiesz się:
A tak właściwie… to po co dziecku ekologia? ;) Czy w dzisiejszych czasach jest to coś niezbędnego? Doceniam zdrowy sceptycyzm, więc na wstępie odpowiem na to pytanie: chodzi o to, aby nasze dzieci wyrosły na odpowiedzialnych, empatycznych i świadomych ludzi. Aby lepiej rozumiały problemy środowiskowe, które – jak niestety wszystko na to wskazuje – w przyszłości, w ich dorosłym życiu, wciąż będą narastać. Aby lepiej potrafiły odnaleźć się we współczesnych realiach, rozumiały globalne problemy, rolę człowieka w przyrodzie i swoje miejsce w tym złożonym mechanizmie.
Od kontaktu z naturą od najmłodszych lat. Spacery z dzieckiem niezależnie od pogody, obserwacja wszelkich żyjątek i odkrywanie przyrody. Błoto, liście, patyki i kamienie jako najlepsze „zabawki” :) Dzięki temu dzieci pokochają i docenią przyrodę, a w przyszłości będą chciały się o nią troszczyć.
Nam, rodzicom, podpowiada to intuicja, lecz badania naukowe również wykazały, że dzieci, które mają możliwość „dzikich” zabaw przed 11 rokiem życia, wyrastają na świadomych ekologicznie dorosłych [1].
Dziecku, które w dzieciństwie miało bliski kontakt z przyrodą, o wiele łatwiej będzie poczuć i zrozumieć tę niezwykłą więź, która łączy nas naturą i całym światem – dostrzec, że jesteśmy częścią ekosystemu.
„Nigdy nie pozwalajcie dzieciom wyobrazić sobie, że cokolwiek istnieje jako osobne. Dołóżcie starań, aby od samego początku było dla nich oczywistym, ze całe życie jest zależnością. Pokaż im zależności w lasach, na polach, w stawach, strumieniach, w wiosce i kraju wokół nich”.
Aldous Huxley
„Trees and stones, they were almost as close to us as living beings, and it was nature that protected and nurtured our playing and our dreams.”
Astrid Lindgren „Mitt Småland” (1987)
Co istotne, wcale nie trzeba mieć domu na wsi, ani w środku lasu. Bliski kontakt z przyrodą jest możliwy również w przypadku dzieci wychowanych w mieście, w bloku, bez ogródka! Więcej o tym, jak wychować „dzikie dziecko” w mieście pisałam w tym artykule.
Takie „dzikie dzieciństwo” ma wiele zalet, potwierdzonych badaniami naukowymi (źródła znajdziecie na końcu artykułu):
Oczywiście chodzi o świadome spędzanie czasu na świeżym powietrzu, czyli rodzinne spacery połączone z edukacją: jak traktować przyrodę z troską i szacunkiem, jak zachować się w lesie itd.
O przyrodę można się troszczyć, albo traktować ją przedmiotowo - jak podporządkowany człowiekowi zasób, który możemy bezlitośnie eksploatować. Starajmy się umacniać w dziecku to pierwsze, zrównoważone i empatyczne podejście. Maluchy nie oceniają, bardzo szybko przyswajają wiedzę o przyrodzie i jej ochronie i przechodzą do czynu ;)
Wiele tematów związanych z ochroną środowiska możemy wyjaśnić dziecku empirycznie: poprzez spacery, zabawy i eksperymenty. Jednak niektóre, zwłaszcza „niewidzialne” zjawiska, są trudne do wyjaśnienia, ponieważ wymagają empatii, dużej dozy wyobraźni i abstrakcyjnego myślenia. Trudności dziecka z ich zrozumieniem nie wynika z jego złej woli, tylko naturalnych etapów rozwoju.
Empatia jest filarem rozwoju społecznego dziecka. Zazwyczaj definiuje się jako umiejętność współodczuwania emocji i potrzeb drugiej osoby, lecz dotyczy to również środowiska – zwierząt i roślin. Zdarzają się dzieci tak empatyczne, że pytają „czy drzewo boli, gdy zrywamy jego liść?”. Są też dzieci, które pomimo wyjaśnień i starań rodziców, bezlitośnie rozdeptują wszystkie mrówki, żuczki i ślimaki. Obydwie sytuacje są w normie rozwojowej, bo empatia rozwija się stopniowo i nie w takim samym tempie u wszystkich dzieci. Najpierw dzieci odnoszą wszystkie sytuacje do siebie – na przykład dają smutnej mamie swojego ulubionego misia licząc na to, że ją też pocieszy <3 Chcą zabrać do domu wszystkie napotkane owady, wierząc, że tam będzie im najlepiej, bo same czują się tam bezpiecznie. Dopiero później zaczynają rozumieć, że inni ludzie (i stworzenia) mogą mieć inne potrzeby – nadal współodczuwają ich emocje, nadal chcą im pomóc, ale zaczynają rozumieć, że dla każdego ta najlepsza pomoc może oznaczać co innego. Nie oczekujmy od przedszkolaka umiejętności, które leżą absolutnie poza jego możliwościami rozwojowymi.
Wyobraźnia i abstrakcyjne myślenie również rozwijają się stopniowo. Abstrakcyjne myślenie to umiejętność rozumowania z użyciem pojęć, które nie odnoszą się do namacalnej rzeczywistości. Będzie potrzebne do zrozumienia „dużych” zjawisk związanych z ochroną środowiska, takich jak czas, przestrzeń, zjawiska społeczne i ekonomiczne. Myślenie abstrakcyjne rozwija się w pełni u dzieci powyżej 12 roku życia.
Skąd się bierze mięso? Jakie mogą być konsekwencje zmian klimatu? Czy czeka nas koniec świata? Słysząc takie pytania, mamy ochotę chronić dzieci. Jednak nie warto okłamywać ich i trzymać pod bezpiecznym kloszem. Przedstawiajmy trudne tematy w prosty sposób, jednak bez pudrowania rzeczywistości i tzw. białych kłamstw. Po pierwsze, w ten sposób ryzykujemy utratę zaufania, a po drugie – w przyszłości trudno będzie nam odkręcać takie białe kłamstwa (więcej na ten temat pisałam tutaj).
Rozmawiając z dzieckiem o ochronie środowiska warto unikać też moralizowania, zakazów, nakazów i przykrych obowiązków „bo tak trzeba”. Lepiej postawić na inteligencję dziecka, empatyczną komunikację i porozumienie bez przemocy. Opowiadać o procesach i ich konsekwencjach, zachęcać do samodzielnego, krytycznego myślenia, dyskusji, działania i samodzielnych odkryć. Po prostu rozmawiać – z cierpliwością i szacunkiem.
Marnowanie wody, energii i jedzenia, zużycie papieru godne magisterki (na pięciu kierunkach), bezsensowne drobne plastikowe zabawki i inne „skarby”, które szybko trafią do kąta – gdy mieszkamy z małym dzieckiem, trafiamy na wiele takich punktów zapalanych ;) Gdy dziecko nie zrozumie, dlaczego rodzice chcą drukować kolorowanki na dwóch stronach tej samej kartki (to akurat przykład z naszego życia z małą artystką Irenką), lepiej na chwilę odpuścić i zmierzać do celu małymi kroczkami.
Oto kilka przykładów:
Samodzielne segregowanie śmieci do odpowiednich pojemników może być dla dzieci świetną zabawą. Odróżnianie papieru, szkła, plastiku i metalu to również rewelacyjne ćwiczenie sensoryczne! W przedszkolach i żłobkach Montessori dzieci dostają „koszyki sensoryczne” z przedmiotami wykonanymi z różnych tworzyw – kierując się zmysłami rozpoznają je, dobierają w pary, dzielą na kategorie itd. W domu również możemy przygotować dla maluszka taki koszyk z bezpiecznymi przedmiotami wykonanymi z kartonu, drewna, grubego szkła, metalu i plastiku. Wraz z wiekiem zwiększamy poziom trudności. Przedszkolak może już wrzucać odpady z koszyka do odpowiednich pojemników:
Polecam Wam też stronę „Segreguj na piątkę” stworzoną przez warszawski Urząd Miasta –znajdziecie tam fajny test, który możecie rozwiązać razem z dziećmi oraz wyszukiwarkę odpadów, co do których macie wątpliwości. Jest tam wiele przykładów odpadów, które są nieoczywiste, problematyczne, a jednocześnie z życia wzięte, np. zużyty worek z odkurzacza, biodegradowalne pieluchy bambusowe, papierowe patyczki kosmetyczne, papier kredowy, folia, cerata, gąbka do naczyń i inne.
Inne zabawy, które polecam, to rozmaite DIY i prace plastyczne z recyklingu. Rurki po papierze toaletowym, opakowania po jajkach, lodach i jedzeniu na wynos, butelki, nakrętki, korki – wszystko to można wykorzystać do kreatywnych prac.
Warto też:
Nawiązując do historii na początku artykułu, na pewno lepiej wytłumaczyć dzieciom czym jest smog, niż straszyć je smokami ;) Warto odnieść się do tego, co dziecko już zna. Nasza Irenka ma bardzo wrażliwy węch, nie lubi spalin samochodowych i dymu papierosowego, więc łatwo było jej wytłumaczyć, że smog to podobny „dym”, które stale unosi się nad miastem.
To jedno z najtrudniejszych zagadnień – produkcja mięsa to złożony problem, który nawet wielu dorosłym trudno jest zrozumieć ;)
Jednak fakty mówią same za siebie [6, 7, 8]:
Dla dzieci te fakty mogą być trudne do zrozumienia i przyswojenia. Dlatego w przypadku maluchów chyba o wiele łatwiej sięgnąć po argumenty etyczne, a nie ekologiczne: nie jemy zwierząt, aby ich nie krzywdzić.
To kolejne skomplikowane zagadnienie – trudno wyjaśnić zarówno jego genezę, jak i konsekwencje, które czekają nas w przyszłości. Jeden z efektów zmian klimatycznych dzieci mogą same zaobserwować: to brak śniegu w rejonach, gdzie zawsze dotąd padał. Odkąd jestem mamą (ponad 8 lat) było już kilka takich zim, kiedy nasze dzieci ani raz nie jeździły na sankach – gdy o tym myślę, naprawdę serce mi pęka, czuję ogromny smutek i rozczarowanie, bo sama uwielbiam zimę, mam z nią związane bardzo miłe wspomnienia z dzieciństwa i chciałabym zapewnić podobne wspomnienia naszym dzieciom. Jednak brak śniegu to tylko jedna z wielu poważnych konsekwencji zmian klimatycznych. Pozostałe najlepiej wyjaśnić z pomocą książek. W tym temacie polecam zwłaszcza książki:
„Żaba” Katarzyna Przyborska, Marta Przybył
„Energia odnawialna” i „Termodynamika” Ruth Spiro
„Tak ma być, zawołał Świat” Kaia Dahle Nyhus
Więcej książek o ochronie środowiska znajdziecie na końcu artykułu.
Najbardziej ekologicznym krajem świata jest Szwecja – to tam z największym sukcesem wdrożono w życie ideę zrównoważonego rozwoju, to tam wymyśla się i stosuje najwięcej prośrodowiskowych rozwiązań, a na wysypiska trafia zaledwie 1% odpadów!
Szwedzkie społeczeństwo ma wysoką świadomość ekologiczną i to również nie stało się samo. Szwecja edukuje i egzekwuje ;) Kary za nieprawidłowe segregowanie śmieci są wysokie, a jednocześnie państwo prowadzi gruntowną, dobrze przemyślaną edukację.
Jednak najważniejszy według mnie jest fakt, że postawa obywatelska i odpowiedzialność za „wspólne dobro” są głęboko zakorzenione w szwedzkiej kulturze, więc dzieci również uczą się tego od najmłodszych lat w domu, w przedszkolu i szkole.
Jak wygląda edukacja ekologiczna w szwedzkich przedszkolach i szkołach?
Przedszkola stawiają na samodzielność dzieci, prośrodowiskowe projekty edukacyjne i naturalne materiały: nie tylko drewniane pomoce dydaktyczne, ale również stoliki z piaskiem i inne pomoce sensoryczne oraz przyniesione przez dzieci „skarby”, jak gałęzie, kamienie i suszone kwiaty. Placówki są położone w otoczeniu bogatej zieleni lub wręcz w lesie. Maluchy wychodzą na zewnątrz codziennie, niezależnie od pogody, a nauczyciele mają do nich znacznie więcej zaufania w kwestii „dzikich” zabaw, odpowiedzialności i bezpieczeństwa [10]. Dzieci mają w przedszkolach nie tylko popularne gryzonie czy króliki, ale również rośliny, rybki, ślimaki i pająki, którymi troskliwie się opiekują. Co istotne, w krajach skandynawskich leśne przedszkola są ogólnodostępne i finansowane przez gminy (w Polsce opłaty w takich przedszkolach często niestety są zaporowe).
W przedszkolach popularna jest również zabawa zwana Skogsmulle. To projekt leśnej edukacji w terenie – zabawa w leśne wróżki, które eksplorują i chronią las. Imiona wróżek to Mulle, Laxe, Nova i Fjäll Fina, a każda z nich ma pod opieką inny element przyrody. Projekt powstał w 1957 roku z inicjatywy Gösty Frohna z Friluftsfrämjandet (stowarzyszenie zajmujące się promocją „outdoorowego” życia :) ). Intencją projektu jest „wychowanie dzieci w duchu troski, miłości i szacunku do przyrody”.
Na etapie edukacji szkolnej aż trzy z ośmiu obowiązkowych przedmiotów (edukacja zdrowotna, wiedza o społeczeństwie, nauka o środowisku) w dużej mierze nawiązują do ochrony środowiska. Ponadto uczniowie mogą wybrać zajęcia dodatkowe związane z tym tematem. Wiele nastoletnich Szwedów angażuje się w aktywizm na rzecz środowiska podobnie jak Greta Thunberg. W źródłach znajdziecie porównanie edukacji ekologicznej w Szwecji, Danii, Niemczech i Japonii [11, 12, 13].
Jest jeszcze jedna rzecz, którą uważam za istotny element nieformalnej edukacji w krajach skandynawskich. To prawo wszystkich ludzi do kontaktu z naturą (Allemansrätten w Szwecji, Allemansrett w Norwegii, Jokamiehenoikeus w Finlandii). W Szwecji ponad 50% lasów jest prywatnych, w Finlandii to około 60%, a w Norwegii aż 80%! Jednak dzięki temu prawu wszyscy obywatele mogą z nich korzystać. Lasy, łąki, rzeki, jeziora, jagody, grzyby, obozowanie i rozpalanie ognisk – wszystko jest do Twojej dyspozycji, pod warunkiem, że jesteś odpowiedzialny i nie robisz demolki :) Regulacje prawne różnią się w poszczególnych krajach, np. na terenie prywatnym można obozować tylko przez jedną noc, w określonej odległości od zabudowań i nie w ogrodzie. „Najostrzejsze” przepisy są w Danii, gdzie po lasach prywatnych można poruszać się tylko w dzień, po drogach i ścieżkach. Z kolei na Islandii wiele terenów prywatnych (również tych z kultowymi widokami ;) ) jest ogrodzonych, więc nie można sobie po nich swobodnie spacerować.
Niezależnie od tego, czego dziecko nauczy się w przedszkolu i szkole, wszystko zaczyna się i kończy w domu. To nasze postępowanie (czyny, a nie tylko słowa, zakazy i nakazy) będą dla dzieci najlepszym przykładem.
Nasze dzieci od urodzenia (czyli od 2012 roku) nosiły pieluchy wielorazowe. Oczywiście noworodek i niemowlak nie zdaje sobie z tego sprawy, nie ma żadnych sentymentalnych, cudownych wspomnień związanych z tetrą, bambusem i otulaczami PUL ;) Jednak z czasem dziecko zaczyna dostrzegać rodzinne eko nawyki i wszystko składa się w jego główce w spójny obraz. Parę tygodni temu nasz syn miał w zdalnej szkole lekcję na temat segregacji odpadów. Z całkowitą naturalnością opowiadał, że „rodzice robią to od zawsze, jeszcze zanim się urodziłem”. Wtedy oświeciło mnie, że faktycznie tak jest :) Troska o środowisko, segregacja śmieci, wyłączanie światła i oszczędzanie wody staje się dla dziecka czymś oczywistym. To codzienne nawyki i czynności, które wykonujemy odruchowo, a nie coś nowego, niewygodnego i uciążliwego.
Wiele nawyków zostaje z nami na całe życie. Ja wypracowałam kilka z nich studiując ochronę środowiska, ale podstawy wyniosłam z domu: miłość do przyrody i oszczędność: gaszenie światła w pustych pokojach, oszczędzanie wody i naprawianie starych rzeczy zamiast kupowania nowych. Trudno powiedzieć, czy w czasach naszego dzieciństwa te nawyki były podyktowane względami ekologicznymi czy ekonomicznymi, ale doskonale wpisują się we współczesną, świadomą ochronę środowiska.
Jak było w Waszym dzieciństwie?
A jak jest teraz? Czy pracujecie nad rodzinnymi eko nawykami?
Dajcie znać w komentarzu :)
Miłego dnia!
Renia
Na koniec obiecana lista książek i źródeł:
Powyższe tytuły to przede wszystkim książki dla dzieci o ochronie środowiska, które warto uzupełnić edukacyjnymi książkami o przyrodzie.
Renia Hannolainen – autorka bloga Ronja.pl o świadomym rodzicielstwie, Skandynawii, dzikim dzieciństwie i wychowaniu blisko przyrody.
Źródła:
Komentarze
Skomentuj